piątek, 21 kwietnia 2017

ROZDZIAŁ VII

DANIEL

Od kilku dni nie mogłem zebrać myśli.Cały czas w głowie miałem Victorię. Co się ze mną działo? Jeszcze nigdy nie byłem w takiej sytuacji, nigdy nie działo się ze mną nic tak dziwnego, jak teraz. Ciągle przed oczami miałem jej śliczne, czekoladowe oczy. I ten jej uśmiech. Nawet, gdy miała złamaną nogę, nie narzekała ani trochę. Była taka... naturalna. Kompletnie inna, niż wszystkie panienki, które spotykałem na swojej drodze. One ciągle mi opowiadały o swoich kompleksach, o tym jakie są z nimi biedne. A ona? W Oddzie złapała się raz w żartach za swój brzuch, stwierdziła że ma lekką oponkę (której nie miała) i... zaczęła się śmiać, że w razie powodzi przynajmniej się nie utopi! Ani razu nie słyszałem, by kobieta miała aż tyle dystansu do samej siebie. Od tamtego pocałunku minął tydzień. A ja byłem największym idiotą, jaki istnieje na świecie. Mało brakowało, a doszłoby do czegoś więcej. Tyle, że przecież doskonale widziałem, że nie jest to łatwa dziewczyna, która szybko wskakuje do łóżka. Ta była wyjątkowa. Po tej sytuacji nie odezwałem się do niej. Cały czas plułem sobie o to w brodę. Zamiast przeprosić, zachowywałem się jak palant. Thomas z kolei nie dawał mi spokoju, bym nie mógł o niej myśleć. Odkąd Vicky się nim zajęła, ciągle o niej gadał. ,,Ciocia Vicky to, ciocia Vicky tamto...". Melania aż dostawała szału. A mi się to podobało, nie tylko jego z naszej rodziny urzekła swoją osobą. Siedziałem i myślałem na kanapie w mieszkaniu u Phillipa. Phillipa... Mojego najlepszego kumpla. I jej brata. To też nie była dobra sytuacja. W pewnej chwili młodszy skoczek wskoczył na miejsce obok mnie, przez co aż podskoczyłem.
-Musisz mnie straszyć?!-Zawołałem zirytowany.
-Nie mogłem się powstrzymać!-Zaczął się ze mnie śmiać.-Masz pozdrowienia od Victorii.
Na dźwięk jej imienia przeszły mnie ciarki.
-Dzięki... Widziałeś się z nią?-Spojrzałem na niego.
-Właśnie u niej byłem.-Oznajmił Phillip, po czym wstał do kuchni. Był zawsze nienajedzony.
-Co... u niej słychać?-Spytałem ostrożnie.
-A wiecznie nie ma czasu. Pracuje i chodzi do szkoły.-Odpowiedział przeżuwając kolejne kęsy kanapki.
-I pewnie zajęta swoim facetem?-Powiedziałem bardzo wolno.
-Facetem? Jakim facetem?-Zdziwił się skoczek.
-A nie ma?
-Weź  mnie nie strasz! Już myślałem, że o czymś nie wiem! Nie ma.-Zawołał znowu rzucając się na miejsce obok mnie.
-A ok. Byłem pewny, że ma.
-Nie. Odkąd się rozstała z Andreasem, nie słyszałem aby się z kimś spotykała.
-Kim był Andreas?-Zaciekawił mnie.
-Jej ex. Byli ze sobą raptem kilka miesięcy. Ale on już wtedy na nią bardzo naciskał. Mieszkanie, ślub, dzieci. Ona się przestraszyła, nie chciała tak wszystkiego przyspieszać. Nie była gotowa. Próbowała mu o tym powiedzieć, ale się nie dało. Więc z nim zerwała.
-Dawno to było?
-Jakiś rok temu.
-Może nadal coś do niego czuje?
-Nie sądzę. Raczej to nie była jej wielka miłość, jakoś długo po nim nie płakała
Gdy dokończył zdanie, do mieszkania weszła Melania z Thomasem. Mały natychmiast wpadł mi na kolana, przytulając się do woli.
-Thommy!-Zawołał do niego Phillip.-Ciocia Victoria kazała Cię od siebie wyściskać i ucałować!
Na te słowa mój synek szybko się przesunął w stronę naszego lokatora i poddał się pieszczotom "od cioci"
-Mówiąc tak, cały czas go na nią nakręcasz.-Skarciła go Melania.
-Przecież jak kogoś polubi, to już tak ma.-Odpowiedziałem.-Jakoś wcześniej Ci to nie przeszkadzało.
-I musiałem mu przekazać wiadomość od mojej siostry!-Odrzekł Phil.
Jak na zawołanie mały od razu zaczął gadać o niej. Jednak robiło się już dosyć późno, więc trzeba było go położyć. W pewnym momencie jego buzia przestała trajkotać, a sam usnął mi w ramionach. Podniosłem go i zaniosłem do naszego pokoju. Gdy położyłem go u niego, usiadłem na nasze łóżko i się nieco zawiesiłem. Ostatnio za dużo myślałem. Wtedy nagle poczułem, jak ręce Melanii oplatają mnie w pasie, a jej głowa wylądowała na moim ramieniu. Nie miałem jakoś nastroju do kochania się, co też i jej powiedziałem. Jednak ona nie dała za wygraną. Zdjęła z siebie górną część ubrania i zaczęła jeździć swoimi sztucznymi cyckami po moich plecach. Nie da się ukryć, że się aż wzdrygnąłem. Natomiast jej ręce powędrowały w kierunku krocza. Tego było za wiele, nie umiałem się opanować. Odwróciłem się do niej i wpiłem usta w jej. Cały czas wyobrażałem sobie, że to siostra Sjoena...


VICTORIA

Cały tydzień mijał mi cholernie szybko. Odkąd wróciłam do pracy cały czas był jej nawał. Podobno, gdy byłam na zwolnieniu, nie wyrabiali się. Tak dosłownie. Wróciłam w idealnym momencie. Z kolei w weekend uczelnia. I to zajęcia, w których musiałam uczestniczyć. Tak nie chciało mi się wracać, na zwolnieniu było cudownie. Odpoczęłam jak nigdy wcześniej. Aktywnie, a tak lubiłam najbardziej. Jednak od tygodnia miałam mocno namieszane w głowie. Spowodował to Daniel. Cały czas mi siedziała ta sytuacja na kanapie. Pamiętałam jak mówił, że nie kocha Melanii. Ale co to miało oznaczać? Chciał sobie ufundować romans, skoro nie zamierzał z nią zrywać? Kompletnie nie rozumiałam jego toku myślenia. Dzięki Bogu mogłam rzucić się w wir roboty, więc nie rozważałam tego zbyt często. Zaraz po zajęciach pojechałam od razu na miasto. Umówiłam się tam na obiad z Elle. Przyjaciółka czekała na mnie przy naszej ulubionej knajpce. Przywitałyśmy się gorąco, po czym weszłyśmy do środka. Jak za każdym razem, były tutaj duże tłumy. Na szczęście od dawna miałyśmy zarezerwowany stolik. Usiadłyśmy na swoim miejscu, aż podszedł do nas kelner z menu. Nie wybierałyśmy jakoś bardzo długo. Mieli tutaj wspaniałe ryby, więc wybrałyśmy zestaw z dorszem. Musiałam jej opowiedzieć o wszystkim, co się wydarzyło w ostatnim czasie. Nie widziałyśmy się dosyć dawno, więc było sporo do nadrobienia. Zaczęłam od całego wyjazdu do Oddy, a skończyłam na pocałunku. Elle była zszokowana, sama nie spodziewała się takiego zachowania od strony Daniela. Nie wiedziałam co robić, poprosiłam ją o radę. Przyjaciółka powiedziała, bym na razie zachowywała się normalnie. Może i mało co nie doszło do czegoś więcej, ale ostatecznie nie doszło! Zresztą, gdyby mu tak zależało, to na pewno by się odezwał. Wtedy zaczęłam myśleć jej tokiem i zgadzałam się z nim. Postanowiłam wybić sobie skoczka z głowy. Po przepysznym obiedzie stwierdziłyśmy, że obie dawno nie byłyśmy w kinie. Dlatego też skierowałyśmy się do pobliskiego w celu sprawdzenia repertuaru. Okazało się, że za pół godziny miał lecieć jakiś horror. A obie uwielbiałyśmy ciemne klimaty. Nie było dużej kolejki, więc szybko kupiłyśmy bilety. Potem udałyśmy się do bufetu, by wybrać zestaw popcorn i dwie cole. A co tam :)
-Siostrzyczko, Ty tutaj?-Usłyszałam za plecami. Kiedy się odwróciłam moim oczom ukazał się Phillip z Rosanną. Natomiast za nimi stał Daniel z Melanią. Przez chwilę mierzyłam blondyna wzrokiem, jednak zaraz przestałam.
-A co, trzeba czasami się odstresować!-Zawołałam w kierunku brata.-Ale jeszcze nigdy się nie spotkaliśmy na tym samym filmie i to przypadkiem!
-A to zasługa Danny'ego! On wybierał!-Cieszył się Sjoeen
-Lubisz horrory?-Spytałam nieco zakłopotana blondyna. Nie umiałam mu już spojrzeć w twarz.
-To mój ulubiony gatunek.-Odpowiedział pogodnie, po czym podszedł wraz z partnerką bliżej nas.
-Jak można lubić jak się zabijają i straszą?-Zapytała Melania.
-Horrory to też ulubiony gatunek Victorii!-Usłyszałam Elle, na którą od razu skierowałam oczy. Specjalnie to powiedziała.
-Wiecie co, muszę pójść do toalety.-Stwierdziłam.
-Poczekaj, też chętnie pójdę.-Powiedziała Mel. Super. Nawet w kiblu nie mogę mieć spokoju. Okazało się, że jest tylko jedna ubikacja. Weszłyśmy obie, w końcu kobiety raczej się siebie nie wstydzą. Nie zamierzałam się nic odzywać, jednak dziewczyna Tande miała inny pomysł.
-Przegłosowali mnie z tym filmem.-Oznajmiła wzdychając.
-Podobno jest dobry.-Skwitowałam siedząc na desce....
-Daniel bardzo lubi narzucać mi pod tym względem swoje zdanie..-Nie wiedziałam co jej na to odpowiedzieć, więc ona kontynuowała.-Jak niemal we wszystkim.
-No widzisz, a ja przez te tygodnie odniosłam przeciwne wrażenie.-Nie mogłam się powstrzymać od ukąśliwości.
-Że niby ja narzucam mu? Kpisz sobie?
-Nie.-Spojrzałam jej prosto w oczy.
-Tak? A niby kiedy tak było?
-Nawet przy głupim wyborze obiadu. Codziennie.-Minęłam ją i skierowałam się w stronę drzwi.
-To akurat są istotne sprawy!
-Dobra... rób te siku, czy tam co i chodźmy.
-Przed chwilą zarzuciłaś mi hipokryzję!
-Daj spokój.-Powiedziałam poddenerwowana, po czym odkręciłam klucz. A drzwi ani drgnęły.
-Melania... Coś jest nie tak.
Blondynka podeszła natychmiast i sama spróbowała otworzyć. Chyba coś się zablokowało. Zaczęłyśmy pchać w nie z całej siły, jednak i to nic nie dało. Chwyciłam od razu za telefon, by poinformować naszych znajomych o problemie. Jednak nie miałam zasięgu. Melania miała dokładnie ten sam problem. No to nieźle... Wołałyśmy, ale chyba nikogo nie było w pobliżu. Dziewczyna Tande od razu zaczęła mnie o to obwiniać. Oczywiście, w formie krzyku. Nie wytrzymałam i również podniosłam na nią głos. Była tak irytująca, że bardziej się już nie dało. Zaczęła mi nawet wypominać to, że jej dziecko ciągle o mnie mówi. Ciekawe, czy to moja wina. Po jakiś 15 minutach usłyszałyśmy, jak ktoś otwiera drzwi. Za nimi był pracownik, wraz z naszymi znajomymi. Niemal wyskoczyłam z toalety jak z procy, nie mogłam aż patrzeć na blondynkę. Przez chwilę wahałam się, czy iść na ten film, jednak nie zamierzałam tego robić Elle. Spóźniliśmy się nieco, jednak na tyle, że po prostu ominęły nas reklamy. Taki paradoks, że przypadkowo kupiliśmy miejsca obok siebie. Tym samym moimi sąsiadami była przyjaciółka i .... Daniel. Miałam wrażenie, że gdy tylko opierałam ręką o podparcie, on starał się nawiązać ze mną kontakt dotykowy. Natychmiast cofałam się, by nie mógł tego robić. Krępowałam się, chociaż trochę mi się to podobało.
Film był bardzo fajny. Uwielbiałam takie klimaty. Jednak skończył się dosyć późno. Dzięki spotkaniu w kinie braciszek podwiózł mnie do domu. Zamknęłam za sobą drzwi, po czym udałam się w stronę sypialni. Nie minęło kilka minut, gdy rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
-Cześć.-Moim oczom ukazał się... Daniel.
-Hej.-Odpowiedziałam.
-Wpuścisz mnie?-Chwilę się wahałam, jednak pozwoliłam mu wejść do środka.
-Co tu robisz?
-Victoria, musimy pogadać. Zachowałem się jak dupek.
-Nie da się ukryć.-Odpowiedziałam sarkazmem.
-Nie odzywałem się. A powinienem. Ale... nie zamierzam Cię przepraszać za ten pocałunek.-Na te słowa aż spojrzałam w jego stronę,-Ale za to, że mało co nie doszło do czegoś więcej już tak. Wiem, że nie jesteś taka.
-Czegoś tu nie rozumiem... A raczej, wszystkiego nie rozumiem.-Marszczyłam brwi.
-Nie żałuję tego, co się wtedy wydarzyło. Nawet uważam, że dobrze się stało.
-Dobrze się stało?-Spytałam nie dowierzając.-Masz narzeczoną, dziecko i tak mówisz?
-Tak. Pamiętasz, gdy mnie spytałaś o zakochanie? Tzn... Co, jeśli się zakocham?
-Pamiętam.
-Chyba się w Tobie zakochałem.-Gdy to usłyszałam zrobiłam duże oczy.
-Słucham? Ty.. we mnie?-Ledwo trawiłam te słowa.
-Tak... I obiecuję, że zostawię Melanie. Ale nie mogę jeszcze teraz... Muszę przygotować do tego Thomasa... A to może trochę potrwać.
-Ale... Daniel...-Zaczęłam, jednak przyłożył mi palec do.
-Cii... Martwiłem się dzisiaj o Ciebie, wiesz?-Spytał, po czym złożył na moich ustach pocałunek.

________________________
Hej :)
Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam.
Niestety, ale obowiązki rządzą się swoimi prawami :)


2 komentarze:

  1. O MÓJ BOŻE! No wreszcie! Bardzo dobrze! Niech ta Melania sobie znajdzie innego sponsora. Przepraszam a tą emocjonalność, ale nie mogę jej zdzierżyć. Daniel powiedział, że kocha. przecież to wspaniale! Ja wiem, że jeszcze długa droga bo Thomas i życie dorosłe nie jest takie beztroskie jakby się mogło wydawać. Ale i tak sprawiłaś tym rozdziałem, że jestem bardzo szczęśliwa! Czekam na kolejną część i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy okazji zapraszam do siebie http://snowflakes-clung-to-his-mouth.blogspot.com/2017/04/16-i-jego-pytki-oddech-rytm-gubiacy.html Miłego czytania!

      Usuń