środa, 5 kwietnia 2017

ROZDZIAŁ V

-Victoria, ruszaj się!-Usłyszałam zza drzwi pokoju.
-Oh, spokojnie! Przecież zdąrzymy!-Odpowiedziałam.-Przecież nie zamkną nam knajpki!
Jeszcze usłyszałam, jak Daniel coś mamrocze pod nosem, ale go nie słuchałam. Sam chciał zabrać ze sobą łamagę, to teraz ma. Przez tę nogę nie umiałam ubierać się szybko. Nałożyłam legginsy, czarny t-shirt i czerwoną bluzę bomberkę. Niestety, przez gips nie miałam jak ubrać bardziej eleganckich rzeczy.
-Już idę!-Otworzyłam drzwi.-Zrobiłeś się strasznym marudą.
-Jak ktoś się guzdrze to już tak mam!-Uśmiechnął się.
-Nie bądź taki mądry. Teraz to Ty opóźniasz wszystko swoim gadaniem.-Skrzyżowałam ręce na piersiach. Nie czekałam na jego odpowiedź, poszłam do przedpokoju ubrać kurtkę i buta. Daniel chwilę później zrobił to samo. Stwierdził, że schodząc po schodach jeszcze bardziej nas opóźnię, więc wziął mnie na ręce i zniósł na sam dół. Coraz bardziej mi się to podobało, traktował mnie jak księżniczkę. Jeszcze nawet sam mnie wsadził do auta, bo "jeszcze nie wyceluję nogami w odpowiednie miejsce". Dobra, tu przesadził. Zarezerwowaliśmy stolik w knajpce nieopodal. Nie chciało mi się jeść nic specjalnie wyrafinowanego, więc zamówiłam po prostu sałatkę z kurczakiem. Danielowi natomiast doskwierał głód, więc wziął coś bardziej sycącego. Po posiłku postanowiliśmy wypić jakąś kawę. Tande zamówił również jakieś ciastko. Był już po sezonie, więc mógł sobie pozwolić na nieco więcej szaleństwa. W pewnym momencie zauważyłam, że zaczął mi się przyglądać.
-Co się stało?-Spytałam, gdy zrobiło się to dosyć niezręczne.
-Jesteś inna, niż wszystkie dziewczyny, które poznałem.-Uśmiechnął się lekko.
-To znaczy?
-Dbasz o siebie, ale nie aż tak jak tamte. Robisz to... subtelniej.
-To źle?-Uniosłam brwi. Nie rozumiałam go, przecież robiłam makijaż i to nie jakiś delikatny. Lubiłam kreski i tego typu.
-Właśnie nie... to dobrze. Nie robisz takiej tapety i w ogóle... jesteś bystrzejsza.
-Może źle szukałeś?
-Może...-Jeszcze bardziej mi się przyglądał.
-Dobra, to co robimy?-Zmieniłam nagle temat.
-Jedziemy na klif.-Wyszczerzył zęby.
-Na klif? Jesteś mądry?
-Nie przesadzaj, poradzimy sobie!
Nagle zawołał kelnerkę, by poprosić o rachunek. Pomimo moich protestów zapłacił za mój posiłek. Ubraliśmy się, po czym Daniel złapał mnie za rękę i zaprowadził do auta. Podjechaliśmy do jednego z większych sklepów. Dostałam zakaz wychodzenia, przez co znowu mnie wkurzył. Nie było go dosyć długo, ale wrócił z wielką siatką z niewiadomo jaką zawartością. Daniel uśmiechnął się do mnie tajemniczo, po czym nie odpowiedział  na moje pytanie co on kombinuje. Jednak zamiast na klif pojechaliśmy pod nasz domek. Zaraz podjechałam tam taksówka. Daniel wezwał ją będąc w sklepie. Szybko wyjął zakupy i dodatkową dużą siatkę z bagażnika, po czym przełożył wszystko do drugiego auta. Kazał mi się do niego przesiąść. Jechaliśmy tak ok 20 minut, a dookoła nas rozlewały się piękne widoki. Jakimś cudem wjechaliśmy na sam szczyt klifu. A myślałam, że można tu jedynie dojść piechotą. Gdy wysiedliśmy Daniel zapłacił kierowcy. Kiedy ten odjechał, Tande wyją dużą tajemniczą torbę Okazało się, że miał w nim duży koc, który rozłożył na trawie. Natomiast w siatce z zakupami znajdowały się różne przekąski i dwie butelki wina. Nawet wytrzasnął skąś dwa kieliszki! Byłam zachwycona, zwłaszcza że zaczęło się ściemniać. Usiadłam koło niego i upiłam łyk wina.
-Jaki Ty jesteś romantyczny!-Zaśmiałam się.
-Wszystko dla przelecenia!-Wyszczerzył zęby. Tym samym czar prysnął.
-Głupi jesteś.
-Znamy się tak krótko, a już tak dobrze!
-A wiesz, że mało co a byśmy byli kumplami po fachu?
-Jak to?-Spytał zdziwiony.
-Phillip nie mówił? Gdy byłam mała trenowaliśmy razem skoki.
-Naprawdę?
-Zgadza się. Całkiem nieźle mi szło.
-To czemu już nie skaczesz?
-Gdy miałam 15lat stwierdziłam, że to nie to...
-15lat? To od ilu skakałaś?-Patrzył coraz większymi oczami.
-Od 6roku życia. Ale pokochałam fotografię. O, właśnie!-Wzięłam do rąk torebkę i wyjęłam z niej lustrzankę.-Uśmiech!
Nie mogłabym przeżyć bez robienia zdjęć. Natychmiast poleciała cała sesja i nas, i widoków. A w szczególności  wielkiego księżyca, który wyglądał przepięknie. Siedzieliśmy tak jeszcze jakieś 3h cały czas się śmiejąc. Po tym czasie wezwaliśmy taksówkę i wróciliśmy do domku. Z samego rana musieliśmy wracać już do Oslo. Bardzo nie chciałam tego robić, ale Daniel na drugi dzień miał treningi. Kiedy przyjechaliśmy do mieszkania, znajdował się w nim Phillip. Ucieszyłam się na widok brata. Jakąś godzinę później ze wsi wróciła Melania z Thomasem. Coś mnie zakuło, gdy przywitała Daniela całusem w usta.

_____
Ehh sorki, ale długość dalej mi coś nie wychodzi

6 komentarzy:

  1. Było za dobrze, więc Melania musiała wrócić. Ugh... MELANIA, jakoś nie trawię tego imienia. Daniel ewidentnie podrywa Vi. Czyżby szykował jakąś zmianę w swoim życiu? Czekam na kolejny rozdział i ślę buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i ewidentnie czekam na jakiś dłuższy opis małego. POmimo krótkiej wzmianki o nim zdecydowanie skradł moje serce. Z niecierpliwością czekam na jakąś akcję z małym Tande!

      Usuń
    2. Przyznam szczerze, że też słabo lubię to imię heheh dzięki za komentarz, myślę że da się coś zrobić w tej sprawie!

      Usuń
  2. Zakochuje sie w nim, to jest pewne ! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem!
    Bardzo sympatyczny rozdział, muszę przyznać :)
    Jedynie ta cała Melania mnie lekko denerwuje... Za to mały skradł moje serducho w całości ^^
    Weny, buziaki :**
    PS. I zapraszam na mały jubileusz, czyli na dziesiątkę :)

    OdpowiedzUsuń