Po udanej imprezce, wraz z Rosanną nocowałyśmy u Phillipa. Z racji, że pokój w którym zazwyczaj spałam był teraz zajęty przez Daniela i Melanię, musiałam zadowolić się kanapą w salonie. Na szczęście była wygodna. Nie wiem jakim cudem reszta wróciła do domu, poupijali się jak świnie. Ja jakoś nie miałam do tego głowy i kontrolowałam w pełni sytuację. Co jak co, nie potrzebuję alkoholu, by się dobrze bawić. Ze snu wybudził mnie płacz dziecka.
-Przepraszam, ale on już tak ma rano.-Powiedziała dziewczyna Tande, po czym udała się do kuchni. Już od rana chodziła w pełnym makijażu i pięknie ułożonych blond włosach. Dodatkowo była ubrana tak, jakby miała zaraz iść na wybieg.
-Daj spokój, to w końcu jeszcze jest maluch.-Uśmiechnęłam się siadając.-Napijesz się herbaty?
-A w sumie chętnie.
Podążyłam zaraz za nią. Podczas, gdy Melania przygotowywała śniadanie dla syna, wstawiłam wodę i wyjęłam torebki napełnione liśćmi.
-Jak się spało? Podobno, gdy się śpi w nowym miejscu, sny są prorocze.-Zaczęłam rozmowę wlewając wrzątek do kubków,
-A dobrze, dziękuję. Ale nic się nie śniło. Niestety... Nie będę piękna i bogata.-Powiedziała trzymając małego na kolanach. W tym czasie przyrządziłam kanapki dla wszystkich domowników, a nam przyniosłam gorącą ciecz. Ale nie zamierzałam budzić reszty, niech jeszcze pośpią.
-Oj, przesadzasz. Raczej niczego Ci nie brakuje. Masz bardzo ładną urodę.-Uśmiechnęłam się i usiadłam koło niej.
-Daj spokój, chętnie bym poprawiła to i owo. A to krzywy nos, małe cycki... Ale cóż, Kasy nie ma.-Te ostatnie słowa wypowiedziała z dużą ironią.
-Pieniądze to nie wszystko.-Skwitowałam-Ważniejsze jest zdrowie, miłość, przyjaźń,
-Eee, to bujdy!-Machnęła ręką.-Dzięki nim można zainwestować w siebie. Zrobić tyle rzeczy, pojechać gdzieś.
-Tutaj się nieco zgodzę, ale można być i szczęśliwym bez nich.
-Jakoś tego nie widzę.-Wywróciła oczami. Aż nie wiedziałam co jej odpowiedzieć. Czy jej każda rozmowa kończyła się na narzekaniu, jaka to jest biedna? Zresztą, skoczkowie może i nie byli bogaczami, ale na pewno nie mogli narzekać na zarobki. W tej chwili z pokoju wyszedł Daniel. Włosy miał chyba w każdym możliwym kierunku, a w dodatku widać było, że ma kaca. Wyglądał jak zbity pies.
-Cześć Wam!-Zawołał, po czym pocałował Melanię w policzek. Jednak wyglądało to raczej dość teatralnie Chwilę później wziął od niej ich synka i go przytulił.
-Tatusiu, co Ci jest?-Spytał maluch siadając mu na kolanach.
-Tatusia lekko boli główka.-Uśmiechnął się lekko.
-Bum?
-Tak trochę bum.-Dał mu buziaka.
-Tatunio po prostu nie był zbyt mądry wczoraj.-Skwitowała Melania.
-Nie bierz skarbie raczej ze mnie przykładu.-Powiedział powoli do pierworodnego.
-Domyślam się, że i reszta miała bum.-Zaśmiałam się. W tej chwili dołączył do nas Phillip wraz z Rosanną. Mój kochany braciszek również wyglądał tak, jakby wyszedł prosto spod kombajnu.
-Zjedzcie coś, może poczujecie się lepiej. Zrobiłam kanapki.-Pokazałam im na pełny talerz.
-Siostrzyczko, jesteś kochana.-Teraz i ja dostałam całusa w policzek. Niestety, zaraz później musiałam się zbierać. Praca nie zna wymówek. Pożegnałam się z domownikami i obiecałam, że wpadnę wieczorkiem.
Daniel
Zaraz po wyjściu siostry Sjoenna musiałem się zbierać. Trening się sam nie zrobi.
-Znowu idziesz?-Usłyszałem za sobą Melanię.
-Jak chcę dobrze skakać, to muszę.
-Nie lepiej ci było iść na tę medycynę, tak jak chciał Twój wujek? Byś zarabiał duże pieniądze.
-Dziękuję, ale nie narzekam na swoje zarobki w skokach.-Odpowiedziałem cierpko.
-Ale nie jesteś sam i masz dziecko.-Jak zwykle ta sama wymówka.
-Jakoś niczego mu nie brakuje. I gdybyś tyle nie wydawała na głupoty, to byśmy mieli więcej.
-To, że chcę dobrze wyglądać, to głupoty?!-Wycedziła przez zęby.-Muszę się jakoś prezentować.
-Możesz i pracować, skoro ci mało. Ja robię to, co kocham.-Skwitowałem.
-Czasem mam wrażenie, że skoki kochasz bardziej, niż mnie. I muszę być z Thomasem!-Prawie krzyknęła.
-Są przedszkola.
-Słucham?!
-To, co słyszałaś. Już nie jest w końcu taki mały.
-Wiesz co? Z tobą się nie da gadać. Wieczorem biorę małego i jedziemy na kilka dni do mojej mamy do Lillehammer.
-W porządku. Chcesz auto?
-Tak!
Po tej wymianie zdań odeszla. Usiadłem na chwilę na łóżku. W tej chwili nie czułem kompletnie nic. W środku miałem totalną pustkę. Jednak musiałem się już zbierać, trenerowi nic się nie wytłumaczy.
Victoria
Tak, jak obiecałam, po pracy pojechałam do brata. Już na dzień dobry zauważyłam, że w mieszkaniu panuje bardzo dziwna atmosfera. Phillip i Daniel oglądali jakiś film w telewizji, przy czym blondyn siedział jakiś spięty. Żaden się nie odzywał. W pokoju obok widziałam jak Melania pakuje jakieś ubrania.
-Wyprowadzacie się?-Spytałam siadając obok chłopaków.
-Nie. Mel jedzie z małym na kilka dni do mamy.-Odpowiedział chłodno Tande. Poraz pierwszy w tym mieszkaniu poczułam się nieswojo. Zauważyłam, że w kuchni bawi się Thomas. Automatycznie wzięłam z torebki aparat i poszłam zrobić mu kilka zdjęć. Wyglądał na nich przeuroczo. Nagle dał mi jakąś maskotkę, po czym jak zaczął mówić o wszystkim i o niczym, tak nie mógł już skończyć.
-Polubił cię.-Do kuchni weszła blondynka.
-Fajny dzieciak.-Uśmiechnęłam się.
-Chodź Tommy, musimy jechać.-Wzięła go na ręce i wyszła. Ubrali się, po czym udali się do wyjścia.
-A może skoczymy po jakiegoś browarka?-Krzyknął nagle Daniel. Zauwaźyłam, że teraz siedzi kompletnie wyluzowany.
-Za mało ci po wczorajszym?-Spytałam się rozkładając na kanapie.
-Nie! A jutro nie mam treningów!-Uśmiechnął się.
-Ja jutro wyjeżdżam na obóz, ale nie odmówię.-Zawołał Phillip.
-To kupcie i mi!-Zawtórowałam.
-Kupimy i jajka, to z Vicky zrobimy ciastka.-Oznajmił Daniel, na co spojrzałam na niego zdziwiona.
-Chyba ty zrobisz!
-Nie. Ty. Ja będę dyrygował.
-Chyba śnisz!
-Właśnie tak i to się spełni!-Zawołał zadowolony, po czym szybko z Phillipem wyszli. Ja mu dam ciastka! Wrócili bardzo szybko. Kupili po dwa piwa dla każdego. Nie minęła sekunda, a Daniel wziął mnie na ręce i zaniósł do kuchni. Gdy tylko jego dziewczyna wyszła, zmienił się o 180 stopni. Mój braciszek nie wyrabiał ze śmiechu. Pobiegł za nami, by nas nagrywać.
-Nie robię żadnych ciastek!-Zawołałam.
-Robimy. Tu masz składniki.-Stanął nade mną i rozkazywał.
-To najpierw pokaż jak!-Pomachałam mu palcem. Zaśmiał się, po czym zaczął udawać master chefa. Gdy zobaczyłam co robi, załamałam ręce. A podobno faceci to najlepsi kucharze? Kompletnie nie wiedział co to są proporcje.
-Oszalałeś?-Zawołałam, gdy wbił kolejne jajko. Natychmiast chciałam je wyjąć. Wtedy nagle Tande zabrał mi kubek, do którego to wsadziłam, po czym... ochlapał mnie tym w szyję.
-Daniel!-Krzyknęłam. Nie czekałam ani chwili. Wyjęłam z opakowania kolejne jajko i rzuciłam nim w oprawcę. Na jego odpowiedź nie musiałam długo czekac. Zaraz dostalam kolejny raz. 5 minut później cała kuchnia była uświniona. Akurat biegłam, by ponownie uderzyć Daniela, gdy nagle poślizgnęłam się i upadłam z impetem na podłogę.
-AAUUUAA!!!!-Wydarłam się łapiąc za lewą nogę.
-Daj spokój, wstawaj!-Zaśmiał się Phillip.
-OSZALAŁEŚ??!!!-Krzyczałam bardziej i ból się nasilał.
-Chyba coś zrobiłaś.-Daniel próbował pomóc mi wstać, ale to okazało się niemożliwe. Natychmiast podbiegł mój brat i wziął mnie na ręce. Aż płakałam.
-Jedziemy do szpitala.-Oznajmił Sjoenn.
-Ale najpierw się umyjmy.-Powiedział Daniel. Phillip pomógł mi w tym, nie wstydziłam się go ani trochę. Po pół godziny byliśmy na miejscu. Czekaliśmy tam długo, jednak w końcu obejrzał mnie lekarz. Pęknięcie kości strzałkowej. Gips na 3tygodnie. Zajebiście.
-Vicky nie możesz być sama. A ja wyjeżdżam na tydzień.-Mówił mój brat po powrocie do domu.
-Daj spokój. Poradzę sobie.
-Nie! Pojedziesz do rodziców.
-Ty chyba żartujesz. Chcesz, bym wylądowała w psychiatryku?!
-Jakby co, ja tu będę. Mamy treningi, ale rano.-Wtrącił Tande.-Zostań tu. Pomogę Ci.
-Dam sobie radę.
-Nie. Zostajesz z Danielem.
___________
Z racji, że 1rozdział był aż za krótki, daję już drugi 😊😊
Daniel
Zaraz po wyjściu siostry Sjoenna musiałem się zbierać. Trening się sam nie zrobi.
-Znowu idziesz?-Usłyszałem za sobą Melanię.
-Jak chcę dobrze skakać, to muszę.
-Nie lepiej ci było iść na tę medycynę, tak jak chciał Twój wujek? Byś zarabiał duże pieniądze.
-Dziękuję, ale nie narzekam na swoje zarobki w skokach.-Odpowiedziałem cierpko.
-Ale nie jesteś sam i masz dziecko.-Jak zwykle ta sama wymówka.
-Jakoś niczego mu nie brakuje. I gdybyś tyle nie wydawała na głupoty, to byśmy mieli więcej.
-To, że chcę dobrze wyglądać, to głupoty?!-Wycedziła przez zęby.-Muszę się jakoś prezentować.
-Możesz i pracować, skoro ci mało. Ja robię to, co kocham.-Skwitowałem.
-Czasem mam wrażenie, że skoki kochasz bardziej, niż mnie. I muszę być z Thomasem!-Prawie krzyknęła.
-Są przedszkola.
-Słucham?!
-To, co słyszałaś. Już nie jest w końcu taki mały.
-Wiesz co? Z tobą się nie da gadać. Wieczorem biorę małego i jedziemy na kilka dni do mojej mamy do Lillehammer.
-W porządku. Chcesz auto?
-Tak!
Po tej wymianie zdań odeszla. Usiadłem na chwilę na łóżku. W tej chwili nie czułem kompletnie nic. W środku miałem totalną pustkę. Jednak musiałem się już zbierać, trenerowi nic się nie wytłumaczy.
Victoria
Tak, jak obiecałam, po pracy pojechałam do brata. Już na dzień dobry zauważyłam, że w mieszkaniu panuje bardzo dziwna atmosfera. Phillip i Daniel oglądali jakiś film w telewizji, przy czym blondyn siedział jakiś spięty. Żaden się nie odzywał. W pokoju obok widziałam jak Melania pakuje jakieś ubrania.
-Wyprowadzacie się?-Spytałam siadając obok chłopaków.
-Nie. Mel jedzie z małym na kilka dni do mamy.-Odpowiedział chłodno Tande. Poraz pierwszy w tym mieszkaniu poczułam się nieswojo. Zauważyłam, że w kuchni bawi się Thomas. Automatycznie wzięłam z torebki aparat i poszłam zrobić mu kilka zdjęć. Wyglądał na nich przeuroczo. Nagle dał mi jakąś maskotkę, po czym jak zaczął mówić o wszystkim i o niczym, tak nie mógł już skończyć.
-Polubił cię.-Do kuchni weszła blondynka.
-Fajny dzieciak.-Uśmiechnęłam się.
-Chodź Tommy, musimy jechać.-Wzięła go na ręce i wyszła. Ubrali się, po czym udali się do wyjścia.
-A może skoczymy po jakiegoś browarka?-Krzyknął nagle Daniel. Zauwaźyłam, że teraz siedzi kompletnie wyluzowany.
-Za mało ci po wczorajszym?-Spytałam się rozkładając na kanapie.
-Nie! A jutro nie mam treningów!-Uśmiechnął się.
-Ja jutro wyjeżdżam na obóz, ale nie odmówię.-Zawołał Phillip.
-To kupcie i mi!-Zawtórowałam.
-Kupimy i jajka, to z Vicky zrobimy ciastka.-Oznajmił Daniel, na co spojrzałam na niego zdziwiona.
-Chyba ty zrobisz!
-Nie. Ty. Ja będę dyrygował.
-Chyba śnisz!
-Właśnie tak i to się spełni!-Zawołał zadowolony, po czym szybko z Phillipem wyszli. Ja mu dam ciastka! Wrócili bardzo szybko. Kupili po dwa piwa dla każdego. Nie minęła sekunda, a Daniel wziął mnie na ręce i zaniósł do kuchni. Gdy tylko jego dziewczyna wyszła, zmienił się o 180 stopni. Mój braciszek nie wyrabiał ze śmiechu. Pobiegł za nami, by nas nagrywać.
-Nie robię żadnych ciastek!-Zawołałam.
-Robimy. Tu masz składniki.-Stanął nade mną i rozkazywał.
-To najpierw pokaż jak!-Pomachałam mu palcem. Zaśmiał się, po czym zaczął udawać master chefa. Gdy zobaczyłam co robi, załamałam ręce. A podobno faceci to najlepsi kucharze? Kompletnie nie wiedział co to są proporcje.
-Oszalałeś?-Zawołałam, gdy wbił kolejne jajko. Natychmiast chciałam je wyjąć. Wtedy nagle Tande zabrał mi kubek, do którego to wsadziłam, po czym... ochlapał mnie tym w szyję.
-Daniel!-Krzyknęłam. Nie czekałam ani chwili. Wyjęłam z opakowania kolejne jajko i rzuciłam nim w oprawcę. Na jego odpowiedź nie musiałam długo czekac. Zaraz dostalam kolejny raz. 5 minut później cała kuchnia była uświniona. Akurat biegłam, by ponownie uderzyć Daniela, gdy nagle poślizgnęłam się i upadłam z impetem na podłogę.
-AAUUUAA!!!!-Wydarłam się łapiąc za lewą nogę.
-Daj spokój, wstawaj!-Zaśmiał się Phillip.
-OSZALAŁEŚ??!!!-Krzyczałam bardziej i ból się nasilał.
-Chyba coś zrobiłaś.-Daniel próbował pomóc mi wstać, ale to okazało się niemożliwe. Natychmiast podbiegł mój brat i wziął mnie na ręce. Aż płakałam.
-Jedziemy do szpitala.-Oznajmił Sjoenn.
-Ale najpierw się umyjmy.-Powiedział Daniel. Phillip pomógł mi w tym, nie wstydziłam się go ani trochę. Po pół godziny byliśmy na miejscu. Czekaliśmy tam długo, jednak w końcu obejrzał mnie lekarz. Pęknięcie kości strzałkowej. Gips na 3tygodnie. Zajebiście.
-Vicky nie możesz być sama. A ja wyjeżdżam na tydzień.-Mówił mój brat po powrocie do domu.
-Daj spokój. Poradzę sobie.
-Nie! Pojedziesz do rodziców.
-Ty chyba żartujesz. Chcesz, bym wylądowała w psychiatryku?!
-Jakby co, ja tu będę. Mamy treningi, ale rano.-Wtrącił Tande.-Zostań tu. Pomogę Ci.
-Dam sobie radę.
-Nie. Zostajesz z Danielem.
___________
Z racji, że 1rozdział był aż za krótki, daję już drugi 😊😊
Ulala. Coś wyczuwam w powietrzu pomiędzy Danielem i V. Przy okazji Melania jest taka wyrachowana i irytująca. Ciekawi mnie czy relacja pomiędzy Tande a Melanią ulegnie zmianie. I czy gorszę czy może lepsze. Nie narzekałabym na rozwój akcji między Danielem a Victorią. Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńTym razem akcja będzie na pewno szybsza 😊😊
UsuńUuuuu! Akcja się rozwija :) Ciekawa jestem, jak rozwinie się relacja bohaterki i Danielka :)
OdpowiedzUsuńPs. Nowy rozdział już na blogu.