Przez kilka następnych dni Daniel nie miał treningów. Trener dał im dopiero teraz wolne po udanym sezonie. Kenny zajął w nim trzecie miejsce, a drużyna zdobyła Puchar Narodów. Nie rozumiałam, dlaczego nie mogli odpocząć zaraz po nim. Przecież póki co nie będą mieli żadnych międzynarodowych zawodów. Tande sam się temu dziwił, jednak musiał się przyporządkować. Widać było po nim, że jest już nieco zmęczony zimą. Byłam zdziwiona, że nie zaplanowali z Melanią jakiegoś urlopu. Chyba, że jego dziewczyna nie toleruje promieni słonecznych, a jedynie te z solarium :)
Siedziałam przed telewizorem i jak zwykle oglądałam jakieś filmy. Starałam się jak najwięcej poruszać po mieście, jednak pewna osoba próbowała mnie zawsze powstrzymać. I właśnie wróciła z supermarketu.
-Nie chciałabyś ze mną pojechać na tydzień do Oddy?-Rzucił Daniel zamykając drzwi.
-Gdzie?-Zdziwiłam się.
-Odda. Mała miejscowość niedaleko Bergen. Bardzo malownicza.-Odpowiedział siadając koło mnie na kanapie.
-Dlaczego miałabym z Tobą jechać?
-Chciałbym odpocząć po sezonie. A i Ciebie na pewno tutaj nie zostawię!
-A nie powinieneś gdzieś wyjechać z Melanią?-Spojrzałam na niego pytająco.
-Ona od razu wybierze jakąś Tajlandię, na którą mnie nie stać. A jak nie pojedziemy, to strzeli focha... Zresztą, miło by było spędzić ten czas gdzieś na odludziu.
-Przecież będę tylko uciążeniem...
-Nie będziesz.-Uśmiechnął się szczerze.-Jutro rano wyjeżdżamy, spakuj się.
-Ale Daniel...-Nie udało mi się nic powiedzieć, ponieważ blondyn poszedł do swojego pokoju.
Chwilę mi zajęło, zanim przetrawiłam jego propozycję. Gdy za długo siedzę w domu mój mózg przestaje nieco pracować. Po zastanowieniu jak najszybciej umiałam, udałam się do swojego pokoju. Wyjęłam średniej wielkości walizkę i otworzyłam szafę, aby się spakować. Jednak zanim to zrobiłam, sprawdziłam prognozę pogody dla miasteczka. Miało być w miarę ciepło. Choć ja i tak dawałam radę nosić jedynie legginsy z tym gipsem. Jeansy rurki, które uwielbiałam, nie wchodziły w grę. Aa, no i jeszcze jakieś dresy. Tyle, że je też miałam raczej z zawężanymi nogawkami... Najwyżej się nieco rozciągną, trudno się mówi. I oczywiście nie mogłam zapomnieć o aparacie!
Z samego rana Daniel wparował do mojego pokoju w celu obudzenia mnie. Nienawidziłam go za to. Jednak chciał pojechać tak, aby być tam o godzinie 15. Szybko zjedliśmy śniadanie, ogarnęliśmy się i wpakowaliśmy do samochodu. Tande cały czas mnie pytał, czy jest mi wygodnie. To, że jestem łamagą, nie oznacza od razu że największą kaleką na świecie! O dziwo, droga była w miarę pusta. Włączyliśmy jakieś radio i ciągle śpiewaliśmy. Dzięki Bogu nikt nas nie słyszał, popękałyby tym osobom bębenki w uszach. Cały czas się też z czegoś śmialiśmy. Naprawdę. On był idealnym przykładem na to, jak pierwsze wrażenie może mylić. Był bardzo fajnym facetem, a do tego przystojnym. Mogłabym rozpuścić się w tych jego błękitnych oczach... Victoria, opanuj się! On ma rodzinę... Jednak nie mogłam udawać przed samą sobą, że coraz bardziej coś mnie do niego ciągnęło. Chyba za długo przebywamy w swoim towarzystwie hehe. Do Oddy jechaliśmy ok 5 godzin. Ale się opłacało! Nigdy nie byłam w tej miejscowości, a była naprawdę piękna! Położona tak jakby w dolinie, nad wodą. I jak ja nie miałam być dla niego uciążeniem? Na pewno będzie chciał połazić, a ja niestety nie byłam teraz dobrym towarzyszem do długich spacerów... Chwilę później podjechaliśmy pod mały, drewniany domek. Jak wszystko w okolicy, był bardzo urokliwy i stał na wzniesieniu. Parterowy, z dużym tarasem z widokiem na góry i wodę. Dookoła otaczał go piękny, zadbany ogród. Wszystko ogradzał żywopłot.
-Gdzie my jesteśmy?-Spytałam wychodząc z auta. Widok cały czas zapierał mi dech w piersiach.
-To działka mojej mamy. Poprosiłem, by mi dała klucze.
-Pięknie tutaj.
-Dziękuję, przekażę jej. To ona wszystko urządziła,
-Ma gust.
-Zgadza się. Zapraszam do środka.-Wskazał ręką na drzwi, po czym wziął nasze bagaże. Wnętrze kompletnie mnie zaskoczyło. Podczas, gdy na zewnątrz wszystko było drewniane, tak wszelkie pokoje urządzone zostały nowocześnie. Dominowały kolory białe i szare. Typowo po norwesku. Nie było dużo miejsca, ale za to z klasą. Znajdował się tutaj nawet uroczy kominek.
-Pojadę do sklepu i kupię nam coś do jedzenia.-Oznajmił Daniel.-Masz jakieś konkretne zachcianki?
-Wszystko będzie dobre.-Uśmiechnęłam się do niego, a on zrobił dokładnie to samo i zaraz zniknął. Wtedy mogłam się rozejrzeć dokładnie po całym pomieszczeniu. Był tutaj salon, mała sypialnia, łazienka z wanną i nieduża kuchnia. Wszystko staranne, zadbane. Aż się bałam cokolwiek dotykać! Po ok pół godziny przyjechał Tande. Na jego widok od razu poprawił mi się humor. Okazało się, że kupił jakieś świeże ryby na ryneczku i postanowił, że zrobimy je na obiad. Na szczęście były już wypatroszone. Kupił dorsza, za którym wręcz przepadałam. Upiekliśmy go w piekarniku, z dodatkiem soku z cytryny. Smak był wyborny! Było już ciemno, więc postanowiliśmy, że dzisiaj zostaniemy na miejscu. Rozpaliliśmy kominek i usiedliśmy na kanapie obok niego, z kubkami gorącej herbaty. Nagle rozdzwonił się telefon Daniela. Jego mina nie była zbyt przyjemna.
-To była Melania...-Odpowiedział, gdy skończył rozmowę.
-Jak się czuje Thomas?-Spytałam spoglądając na niego.
-Cały w strupkach, chce się mocno drapać...
-Biedny... Ale naprawdę lepiej, by przeszedł to teraz.
-Tak, wiem...-Uśmiechnął się blado.
-Słuchaj... A Melania wie, że jesteś tutaj ze mną?
-Tak... nie za bardzo.-Spuścił głowę.
-Dlaczego jej nie powiedziałeś?-Uniosłam brwi.
-Bo bym dostał niezły ochrzan, a nie mam przecież za co..
-Wiesz, gdybym się dowiedziała, że mój facet pojechał sobie gdzieś z jakąś inną kobietą, to nie byłabym na pewno zadowolona... Wkurzyłabym się. Lepiej jej powiedz.
-Chyba jednak nie.
-Dlaczego? Nie ufasz jej?-Zdziwiłam się. Daniel nie odpowiedział na to, jedynie zrobił wymowną minę.-Ale jak to... czemu jej nie ufasz? W końcu jesteście razem...
-To nie tak... Nie dała mi powodów bym jej nie ufał... chyba.
-Chyba?-Powtórzyłam.-To czegoś tu nie rozumiem... Nie ufasz jej, a jesteście razem? Czym jest związek bez zaufania?
-Związek...-Wymówił szeptem.
-Kochasz ją?-Spytałam.
-Nie...-Na te słowa zrobiłam duże oczy.
-Ja.. jak to nie?
-Normalnie. Nie, nie kocham Melanii.
-To dlaczego z nią jesteś?-Przez chwilę się zastanawiał, więc nie naciskałam.
-Nigdy jej tak naprawdę nie kochałem. Kiedyś wyglądała nieco inaczej. Była... naturalna. Spodobała mi się z wyglądu. Z początku nie wydawała się taka pusta... wiem, nie powinienem tak mówić, ale cóż. Taka jest prawda. Szybko wylądowaliśmy w łóżku. Nasz "związek", o ile tak to można nazwać, opierał się głównie na seksie. Rzadko rozmawialiśmy. I niestety, ale wpadliśmy. I wtedy potrzebne były już te rozmowy... Długo się zastanawiałem, co ja narobiłem. Ale mleko się już wylało. Nie mogłem jej zostawić z dzieckiem. I tak się to ciągnie... Jestem z nią tylko ze względu na Thomasa.
-Ale... Przecież jest teraz tyle dzieci, których rodzice są nawet po rozwodach i jakoś się układa.-Położyłam mu rękę na ramieniu.
-Wiem. Moi rodzice się też rozstali, gdy miałem 8 lat. Teraz jest w porządku, ale wtedy... Nie chcę fundować takiego losu swojemu dziecku.-Spuścił wzrok i upił łyk herbaty.
-Daniel, ale Ty przez to jesteś nieszczęśliwy...-Patrzyłam na niego smutnym wzrokiem.
-Nie szkodzi. Ważniejszy jest dla mnie Thomas.
-A co, jeśli się zakochasz?-Spojrzałam na niego niepewnie.
-Tego nie wiem, jeszcze nigdy nie byłem zakochany...-Uśmiechnął się smutno. Nie wiedziałam, co mu na to odpowiedzieć. Dlatego też, przytuliłam go do siebie, mocno ściskając. Było mi go szkoda, ale i z drugiej strony czułam, że przecież sam się w to wpakował.
Na drugi dzień postanowiliśmy przejść się po okolicy. Byłam strasznie powolna, więc dziwiłam się Danielowi, że chciał ze mną chodzić Cały czas rozmawialiśmy, nie mogłam przestać się uśmiechać. Skoczek bardzo poprawiał mi humor swoją obecnością. W pewnym momencie doszliśmy do dróżki, która była nieco stroma. Tande w pewnym momencie zatrzymał się i wziął mnie na na ręce. Jedną dłonią złapałam go mocno za szyję, w drugiej cały czas trzymałam swoje kule. Kompletnie mnie tym zaskoczył, jednak było to bardzo miłe. Przytuliłam się do niego całą sobą. Poczułam przyjemny zapach perfum, który zaczęłam wręcz wdychać.
__________
Hmmm jeszcze jakoś nie umiem tutaj się rozwinąć pod względem długości :)
Jednak postaram się to zmienić!
Chwilę mi zajęło, zanim przetrawiłam jego propozycję. Gdy za długo siedzę w domu mój mózg przestaje nieco pracować. Po zastanowieniu jak najszybciej umiałam, udałam się do swojego pokoju. Wyjęłam średniej wielkości walizkę i otworzyłam szafę, aby się spakować. Jednak zanim to zrobiłam, sprawdziłam prognozę pogody dla miasteczka. Miało być w miarę ciepło. Choć ja i tak dawałam radę nosić jedynie legginsy z tym gipsem. Jeansy rurki, które uwielbiałam, nie wchodziły w grę. Aa, no i jeszcze jakieś dresy. Tyle, że je też miałam raczej z zawężanymi nogawkami... Najwyżej się nieco rozciągną, trudno się mówi. I oczywiście nie mogłam zapomnieć o aparacie!
Z samego rana Daniel wparował do mojego pokoju w celu obudzenia mnie. Nienawidziłam go za to. Jednak chciał pojechać tak, aby być tam o godzinie 15. Szybko zjedliśmy śniadanie, ogarnęliśmy się i wpakowaliśmy do samochodu. Tande cały czas mnie pytał, czy jest mi wygodnie. To, że jestem łamagą, nie oznacza od razu że największą kaleką na świecie! O dziwo, droga była w miarę pusta. Włączyliśmy jakieś radio i ciągle śpiewaliśmy. Dzięki Bogu nikt nas nie słyszał, popękałyby tym osobom bębenki w uszach. Cały czas się też z czegoś śmialiśmy. Naprawdę. On był idealnym przykładem na to, jak pierwsze wrażenie może mylić. Był bardzo fajnym facetem, a do tego przystojnym. Mogłabym rozpuścić się w tych jego błękitnych oczach... Victoria, opanuj się! On ma rodzinę... Jednak nie mogłam udawać przed samą sobą, że coraz bardziej coś mnie do niego ciągnęło. Chyba za długo przebywamy w swoim towarzystwie hehe. Do Oddy jechaliśmy ok 5 godzin. Ale się opłacało! Nigdy nie byłam w tej miejscowości, a była naprawdę piękna! Położona tak jakby w dolinie, nad wodą. I jak ja nie miałam być dla niego uciążeniem? Na pewno będzie chciał połazić, a ja niestety nie byłam teraz dobrym towarzyszem do długich spacerów... Chwilę później podjechaliśmy pod mały, drewniany domek. Jak wszystko w okolicy, był bardzo urokliwy i stał na wzniesieniu. Parterowy, z dużym tarasem z widokiem na góry i wodę. Dookoła otaczał go piękny, zadbany ogród. Wszystko ogradzał żywopłot.
-Gdzie my jesteśmy?-Spytałam wychodząc z auta. Widok cały czas zapierał mi dech w piersiach.
-To działka mojej mamy. Poprosiłem, by mi dała klucze.
-Pięknie tutaj.
-Dziękuję, przekażę jej. To ona wszystko urządziła,
-Ma gust.
-Zgadza się. Zapraszam do środka.-Wskazał ręką na drzwi, po czym wziął nasze bagaże. Wnętrze kompletnie mnie zaskoczyło. Podczas, gdy na zewnątrz wszystko było drewniane, tak wszelkie pokoje urządzone zostały nowocześnie. Dominowały kolory białe i szare. Typowo po norwesku. Nie było dużo miejsca, ale za to z klasą. Znajdował się tutaj nawet uroczy kominek.
-Pojadę do sklepu i kupię nam coś do jedzenia.-Oznajmił Daniel.-Masz jakieś konkretne zachcianki?
-Wszystko będzie dobre.-Uśmiechnęłam się do niego, a on zrobił dokładnie to samo i zaraz zniknął. Wtedy mogłam się rozejrzeć dokładnie po całym pomieszczeniu. Był tutaj salon, mała sypialnia, łazienka z wanną i nieduża kuchnia. Wszystko staranne, zadbane. Aż się bałam cokolwiek dotykać! Po ok pół godziny przyjechał Tande. Na jego widok od razu poprawił mi się humor. Okazało się, że kupił jakieś świeże ryby na ryneczku i postanowił, że zrobimy je na obiad. Na szczęście były już wypatroszone. Kupił dorsza, za którym wręcz przepadałam. Upiekliśmy go w piekarniku, z dodatkiem soku z cytryny. Smak był wyborny! Było już ciemno, więc postanowiliśmy, że dzisiaj zostaniemy na miejscu. Rozpaliliśmy kominek i usiedliśmy na kanapie obok niego, z kubkami gorącej herbaty. Nagle rozdzwonił się telefon Daniela. Jego mina nie była zbyt przyjemna.
-To była Melania...-Odpowiedział, gdy skończył rozmowę.
-Jak się czuje Thomas?-Spytałam spoglądając na niego.
-Cały w strupkach, chce się mocno drapać...
-Biedny... Ale naprawdę lepiej, by przeszedł to teraz.
-Tak, wiem...-Uśmiechnął się blado.
-Słuchaj... A Melania wie, że jesteś tutaj ze mną?
-Tak... nie za bardzo.-Spuścił głowę.
-Dlaczego jej nie powiedziałeś?-Uniosłam brwi.
-Bo bym dostał niezły ochrzan, a nie mam przecież za co..
-Wiesz, gdybym się dowiedziała, że mój facet pojechał sobie gdzieś z jakąś inną kobietą, to nie byłabym na pewno zadowolona... Wkurzyłabym się. Lepiej jej powiedz.
-Chyba jednak nie.
-Dlaczego? Nie ufasz jej?-Zdziwiłam się. Daniel nie odpowiedział na to, jedynie zrobił wymowną minę.-Ale jak to... czemu jej nie ufasz? W końcu jesteście razem...
-To nie tak... Nie dała mi powodów bym jej nie ufał... chyba.
-Chyba?-Powtórzyłam.-To czegoś tu nie rozumiem... Nie ufasz jej, a jesteście razem? Czym jest związek bez zaufania?
-Związek...-Wymówił szeptem.
-Kochasz ją?-Spytałam.
-Nie...-Na te słowa zrobiłam duże oczy.
-Ja.. jak to nie?
-Normalnie. Nie, nie kocham Melanii.
-To dlaczego z nią jesteś?-Przez chwilę się zastanawiał, więc nie naciskałam.
-Nigdy jej tak naprawdę nie kochałem. Kiedyś wyglądała nieco inaczej. Była... naturalna. Spodobała mi się z wyglądu. Z początku nie wydawała się taka pusta... wiem, nie powinienem tak mówić, ale cóż. Taka jest prawda. Szybko wylądowaliśmy w łóżku. Nasz "związek", o ile tak to można nazwać, opierał się głównie na seksie. Rzadko rozmawialiśmy. I niestety, ale wpadliśmy. I wtedy potrzebne były już te rozmowy... Długo się zastanawiałem, co ja narobiłem. Ale mleko się już wylało. Nie mogłem jej zostawić z dzieckiem. I tak się to ciągnie... Jestem z nią tylko ze względu na Thomasa.
-Ale... Przecież jest teraz tyle dzieci, których rodzice są nawet po rozwodach i jakoś się układa.-Położyłam mu rękę na ramieniu.
-Wiem. Moi rodzice się też rozstali, gdy miałem 8 lat. Teraz jest w porządku, ale wtedy... Nie chcę fundować takiego losu swojemu dziecku.-Spuścił wzrok i upił łyk herbaty.
-Daniel, ale Ty przez to jesteś nieszczęśliwy...-Patrzyłam na niego smutnym wzrokiem.
-Nie szkodzi. Ważniejszy jest dla mnie Thomas.
-A co, jeśli się zakochasz?-Spojrzałam na niego niepewnie.
-Tego nie wiem, jeszcze nigdy nie byłem zakochany...-Uśmiechnął się smutno. Nie wiedziałam, co mu na to odpowiedzieć. Dlatego też, przytuliłam go do siebie, mocno ściskając. Było mi go szkoda, ale i z drugiej strony czułam, że przecież sam się w to wpakował.
Na drugi dzień postanowiliśmy przejść się po okolicy. Byłam strasznie powolna, więc dziwiłam się Danielowi, że chciał ze mną chodzić Cały czas rozmawialiśmy, nie mogłam przestać się uśmiechać. Skoczek bardzo poprawiał mi humor swoją obecnością. W pewnym momencie doszliśmy do dróżki, która była nieco stroma. Tande w pewnym momencie zatrzymał się i wziął mnie na na ręce. Jedną dłonią złapałam go mocno za szyję, w drugiej cały czas trzymałam swoje kule. Kompletnie mnie tym zaskoczył, jednak było to bardzo miłe. Przytuliłam się do niego całą sobą. Poczułam przyjemny zapach perfum, który zaczęłam wręcz wdychać.
__________
Hmmm jeszcze jakoś nie umiem tutaj się rozwinąć pod względem długości :)
Jednak postaram się to zmienić!